ALE - 20% - kod: biegambotakwyszło

sobota, 20 maja 2017

Ekiden i #DrużynaEmilki

Minął  już ponad tydzień od Ekidenu, więc czas coś w końcu napisać o naszym starcie.

Była to okazja do kolejnego spotkania w gronie #DrużynyEmilki i promowanie zbiórki pieniędzy dla chorej Emilki (www.rik.pl/Emilka).

Startowaliśmy w II turze, czyli w sobotę o godz. 14. Pogoda wyśmienita, ale nie do biegania - przynajmniej nie dla mnie -  ponad 20 stopni i żarówka na niebie (no dobra, czasami jakaś chmurka pojawiła się na niebie).

Pobiegliśmy w składzie:
Łukasz (Biegam Bo Tak Wyszło)  
Kamil (Tata-biega.pl)
Justyna (Biegam i tyle)
Paweł



Dla mnie miał to być mocniejszy trening i bieg w tempie po 4:00/km. Wiedziałem, że z każdą minutą będzie mi coraz gorzej znosić warunki na trasie, dlatego postanowiłem wykorzystywać każdy, nawet najmniejszy kawałek cienia, aby schować się przed żarówką z nieba. Po kilkuset metrach gdy spojrzałem na zegarek śr. tempo biegu miałem poniżej 3:50/km i wiedziałem, że nie pociągnę tak całych 7km z groszami. Jakoś samoistnie zwolniłem i starałem się biec w małej grupce z dwójką innych biegaczy. Niestety każdy, nawet najmniejszy podbieg i oni zwalniali, czego ja nie chciałem robić, więc tak naprawdę utrzymaliśmy się tylko na pierwszym okrążeniu. Później już był raczej samotny bieg. I tylko te tysiące myśli w mojej głowie, jedne mówiące do mnie po co mi to, jest gorąco, tonie pogoda dla biegania dla Ciebie, zwolnij, albo nawet zatrzymaj się, odpocznij i spokojnie dobiegnij do mety. Po czym zaraz starałem się zmienić myślenie na bardziej pozytywne - przecież to tylko jeszcze 4-5km, ja nie dam rady, to tylko 20min biegu i zasłużony odpoczynek - później będą męczyć się inni, a ja sobie w końcu odpocznę. Temperatura i słońce oczywiście zniszczyły mnie i zamiast moich 4:00/km było bodajże 4:07. Nie był to wynik jaki zakładałem ale źle też nie było. 

Czas jaki uzyskaliśmy na mecie był dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Miało być spokojnie, więc zakładałem raczej "walkę"o złamanie 4h, a wyszło mega lepiej, bo 3:28:06 co uplasowało nas na 185 miejscu na 706 ekip :)

-->
Łukasz7195m29:51
Tomek10000m50:00
Kamil10000m46:38
Ania5000m27:11
Justyna5000m26:43
Paweł5000m27:43
*te czasy trochę różnią się od czasów z naszych zegarków



BRAWO #DrużynaEmilki :)

to kiedy następna sztafeta?




ps. już planujemy kolejną akcję, więc bądźcie uważni, bo każdy z Was będzie mógł wziąć w niej udział, bez względu ile macie lat, ile biegacie, jak szybko biegacie i gdzie mieszkacie :)

#biegampomagam
#pomaganieprzezbieganie

wtorek, 2 maja 2017

Krótkie podsumowanie pierwszych 4 miesięcy 2017 roku

Sporo się działo przez te pierwsze 4 miesiące 2017 roku w moim życiu biegowym, zarówno dobrego jak i złego. Były chwile radości, a także smutku i czasami płaczu. Nie było kolorowo tak jak sobie to zakładałem. Chciałem mocno popracować i poprawić się na każdym dystansie jaki sobie zaplanowałem na wiosnę (5, 10, półmaraton).

Styczeń - 262.32km (286.55km w 2016)
Jeszcze nic nie zapowiadało tego co miało się wydarzyć później. Biegało mi się dobrze, jeszcze nie szybko, sporo wolnych km i siły. Wystartowałem w dwóch biegach - 10K Parking Relay w sztafecie na parkingu w Arkadii w #DrużynieEmilki (www.rik.pl/Emilka). Niby tylko 2km ale nie potrafię biegać tak krótkich dystansów, bo 2km to można nazwać nawet w lekkiej przenośni sprintem. Założeniem było pobiec mniej więcej tak samo jak rok wcześniej, choć wiedziałem, że na tym etapie będzie to bardzo ciężkie. Już ten bieg dał mi pierwsze sygnały, że jest coś nie tak. Następnie był Bieg Chomiczówki (15km) - pierwsze 4km idealne, wszystko było ok, oddechowo, tempowo, zero zmęczenia, aż tu nagle ciach i wszystko odwrócone o 180 stopni. Ledwo łapałem oddech, zwolniłem o 40s, ale ciągle walczyłem z oddechem i tak już do samego końca. Jak się później okazało sprawcą tych wszystkich problemów był smog, który wcześniej w ogóle mi nie przeszkadzał, aż nagle zaczął. Po tym jak oddychałem byłem w stanie określić jaki jest poziom smogu.

Luty - 136,91km (300.55km w 2016)
To miał być miesiąc ciężkiej pracy, niestety szybko wszystko upadło. Wyjścia na trening typu 12km steady kończyły się na 2-3km, gdzie już ledwo oddychałem, a wcale szybko nie biegałem. Czasami walczyłem i próbowałem zrobić choćby 8-10km ale gdy pierwszy postój miałem 2-3km, a później co 500-800m to stres spowodowany przez tego typu rzeczy wpływał na to, że w ogóle nie miałem ochoty wychodzić na trening wiedząc co może być. Duże obciążenia treningowe oraz bardzo mocny kaszel wywołany przez smog spowodowały bardzo duże problemy z mięśniami brzucha, które uniemożliwiały mi normalne bieganie. Zastąpiłem je pływaniem i tak zrobiłem kilka treningów na basenie gdzie 2km robiłem w 40min i swobodnie mógłbym pływać więcej ale nie chciałem przesadzać. Najważniejsze było, aby serducho cały czas było poddawane mocniejszym bodźcom i dzięki temu nie straciłem za wiele.

Marzec - 203,06km (337,85km w 2016)
Początek miesiąca to powolny powrót i głównie easy run, żadnego szybszego biegania. Oczywiście ze względu na jakość powietrza i moją astmę musiałem odwiedzić pulmonologa i sprawdzić czy można jakoś mi pomóc w tym wszystkim. Spróbowaliśmy zmienić leki i jak się okazało to był strzał w dziesiątkę. Dalej czułem wiszący w powietrzu syf, ale już mi nie przeszkadzał w bieganiu. Półmaraton Warszawski,  który miał być moim głównym startem na wiosnę musiałem odpuścić i pobiec go sobie treningowo, bo o ściganiu i próbie bicia życiówki mógłbym zapomnieć. Wyszedł z niego bardzo dobry trening (prowadziłem znajomego na 1:40), pierwsze 13-14km w tempie 4:40/km, a ja cały czas biegłem na dość niskim poziomie tętna, bo ciągle w pierwszym zakresie. Później trochę zwolniliśmy i łącznie wyszło nam poniżej 1:46.

Kwiecień - 234,76km (239,32km w 2016)
Miałem w końcu coś szybciej pobiegać. W planach były jeden start na 10km w Szczecinku. Niestety z różnych względów nie mogłem tam jechać, więc szybka decyzja o zmianie lokalizacji i start na 10km podczas Orlen Warsaw Marathon (Bieg O'Shee). Przed startem wykonałem 2-3 mocniejsze treningi, które wyszły całkiem całkiem ale nie pozwalały marzyć o nowej życiówce na tym dystansie. Tak czy siak, chciałem spróbować i pobiec mocno i powalczyć. Niestety, błąd ustawienia w strefach (chcąc pobiec mocniej, powinienem stanąć wyżej - kolejna nauczka na przyszłość) i duża strata na początku, rwane tempo i szybko nogi miałem jak z betonu. Czas 41:27 i  tak jest dobry, ale oczekiwania miałem większe. Teraz jeszcze start 3 maja i zaczynam przygotowania do czerwcowej połówki.



Jak widać problemy z początku roku wpłynęły na moją aktualną formę i widzę to najbardziej w wytrzymałości tempowej, na szczęście do startu w półmaratonie mam jeszcze 1,5 miesiąca, więc powinienem to chyba nadrobić.

Teraz trzeba spiąć pośladki i zapierdalać na treningach. Druga kwestia to praca nad głową, tutaj widzę jeszcze bardzo duże rezerwy, które trzeba uwolnić.

niedziela, 30 kwietnia 2017

Ostatni mocny trening przed Biegiem Konstytucji 3 Maja

W sobotę rano wykonałem ostatni mocny trening przed Biegiem Konstytucji 3 Maja (5km). Co to było?

Easy 4km + spr + 4x1km po 3'50''-3'55'' rest 2'30'' + 500m w 1:45-1:50 + 2km Tr

No i jak mi poszło?

Pierwszy odcinek w 3:47.1, drugi w 3:47.2, kolejny w 3:47.0 i ostatni z mocniejszą końcówką w 3:45.8. Jak widać tempo udało mi się trzymać bardzo dobrze, niewielkie różnice, bo poza tym mocniejszym odcinkiem różnica wynosiła jedynie 0,2s :) jak zawsze na Polonezie wiało, mniej więcej na każde 400m jakieś 150-200m było pod wiatr, co z każdym kolejnym powtórzenie dawało się odczuć w nogach, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo :)


Na koniec została mi ta 500, którą pobiegłem zgodnie z założeniami  w 1:48.5


Nie pamiętam kiedy ostatnio tak luźno i szybko biegałem kilometrówki, były co prawda tylko 4 ale praktycznie nie zmęczył mnie ten trening. Już po 30-40min mógłbym swobodnie wyjść pobiegać i traktować to wyjście jako pierwszy trening.


Mimo udanego treningu nie czuję się dobrze przygotowany do środowego biegu, za dużo straciłem w pierwszej części przygotowań do sezonu i teraz tak naprawdę nadrabiam zaległości i szykuję się na start w czerwcowym półmaratonie (i ciągle modlę się, żeby nie zabiło mnie słońce).

Do zobaczenia w środę na starcie :)