ALE - 20% - kod: biegambotakwyszło

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trening. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trening. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Swimrun Wióry 2018


Sobota, 25 sierpnia 2018 godzina 3 nad ranem. Ruszamy z Warszawy , kierunek – Wióry. Start na długim dystansie podczas zawodów Swimrun Wióry. Przed nami jakieś 2h podróży i czas żeby psychiczne się nastawić na to co nas czeka. A w planach jakieś 5-6h wysiłku – bieganie i pływanie na zmianę.

Według rozpiski organizatorów Goswimrum.pl miałobyć 5,5km pływania i jakieś 26km biegania. Patrząc na te cyferki to trzeba już jako tako pływać i na pewno dobrze biegać. Z Tomkiem jak to ostatnio bywa ponownie pojechaliśmy nie przygotowani biegowo,  pływacko nie baliśmy się niczego. Zarówno jeden jak i drugi z nas bez problemu robi ponad 3km ciągiem poniżej godziny (Tomek pewnie poniżej 50min). Miałem więc w teamie (bo zawody swimrunowe rozgrywane są w parach, czasami zdarzają się indywidualne jak w naszym debiucie w Stężycy) „motorówkę”, która miała mnie ciągnąć podczas odcinków w wodzie.



Na miejsce startu dojechaliśmy kilka minut po 5, odebraliśmy pakiety i poszliśmy jeszcze chwilę odpocząc w aucie. Przebraliśmy się i jakieś 15-20min przed startem pojawiliśmy się w okolicy start-meta.

Godzina 7 i ogień. Pogoda dla nas idealna, jakieś 16-17 stopni, zero słońca.
Pierwszy odcinek to bieg – 4km, początkowo w dół, gdzie nawet jak na nasze braki biegowe lecieliśmy lekko poniżej 4:40/km. Skręt w prawo w las i się zaczyna. Długi podbieg lub jak w naszym wykonaniu, ale też i innych ekip podejście. Lekkie wypłaszczenie i znowu bieg. Ostatnia część to oczywiście zbieg prosto do wody. Wskakujemy i płyniemy. Przed nami ponad 800m. Wybiegamy z wody, okularki na szyję, przypinamy „łapki” do pasa i lecimy dalej. Tym razem troszkę krócej, jakoś ponad 700m biegu i znowu woda. Tak naprawdę ledwo ją poczuliśmy, bo to tylko 100m i znowu długi bieg. Drugi odcinek 4km. Trzeba było rozpiąć piankę żeby się nie przegrzać. Najważniejsze to dotrzeć do drugiego punktu na którym był tzw. „cut off”. Musieliśmy się zmieścić w 2h20m. Dotarliśmy w jakieś 1h48m. Później już zaczęła się cała zabawa. Pierwszy z dwóch kilometrowych odcinków pływackich. Im dłuższy odcinek pływacki tym lepiej dla nas. Potrafiliśmy odrobić naprawdę spore straty w wodzie. Jako, że byłem holowany przez Tomka to z pływania pamiętam tylko widok jasno zielonej linki, która nas łączyła.


Trasa prowadziła drogami nad zalewem, czasami przez krzaki, trawy, pola, bruzdami pomiędzy polami, po zalanych trawach nad wodą, jakimiś wąwozami, trochę wspinaczki, sporo stromych zbiegów. Nawierzchnia co chwilę się zmieniała i o ile Tomek bez problemu leciał w swoich nowych „laczkach” o tyle jak w swoich startówkach na płaskiej podeszwie jeździłem momentami jak na łyżwach (to jest element do poprawy z mojej strony).


Zawody ukończyliśmy na 13 pozycji na 22 zespoły. Czas 5h9m41s. Będzie co poprawić przy kolejnej edycji. W przypadku swimrunu jest podział na 3 kategorie: mężczyźni, kobiety, mix. Nie ma kategorii open, ani wiekowych. Pełne wyniki z obydwu dystansów macie poniżej.


Z tego miejsca chciałbym bardzo podziękować organizatorom, bo zrobili naprawdę MEGA imprezę, którą na pewno będziemy polecać innym. Jeżeli umiesz pływać i biegasz to nawet się nie zastanawiaj, rzucaj triathlon i przerzuć się na swimrun. Jeżeli nie umiesz jeszcze pływać, to masz teraz czas, aby nauczyć się i może już w przyszłym roku spróbować swoich sił na jakimś krótkim dystansie.

https://www.facebook.com/goswimrunpl/

My teraz z bananami na twarzach cieszymy się, że udało się ukończyć zawody z nawet nie najgorszym czasem i powoli myślimy co dalej. Na pewno wracamy za rok, tym razem przygotowani i walczymy.


A i na koniec chciałbym bardzo podziękować firmie Dare2Tri za udostępnienie mi swojej pianki na treningi i zawody. Sprawdziła się idealnie i śmiało mogę polecić ją każdemu. Na dniach napiszę więcej o samej piance. Jeszcze raz wielkie dzięki.

Kilka galerii z zawodów:
Galeria 1 - by goswimrun.pl
Galeria 2 - by Patryk Ptak
Galeria 3 - by Biegam życie

Relacji video by KARTOFLISKA



Co to jest swimrun? (cyt. z goswimrun.pl)

„Swimrun to ekstremalnie ciężki biegowo-pływacki wyścig z punktu A do punktu B, lądem i wodą, przez jeziora, morza, skały, mokradła, lasy, na własnych nogach i tylko z tym co mamy na sobie. Swimrun to najprostsza i najbardziej naturalna forma pokonywania przestrzeni. Upraszczając można powiedzieć, że swimrun to połączenie biegu przełajowego i pływania na wodach otwartych.„ więcej tutaj >>

poniedziałek, 12 grudnia 2016

Dawno mnie tu nie było

Nie pamiętam kiedy ostatni raz tutaj zaglądałem, więc czas wrócić i zacząć w końcu coś pisać, bo myśli w głowie trochę siedzi, niektóre chyba nie nadają się do publikacji :)

A więc krótko, zwięźle i na temat :)

W najbliższym czasie na pewno napiszę podsumowanie tego roku oraz oczywiście plany na kolejne 12 miesięcy. Są jeszcze inne projekty, ale o nich w swoim czasie. Śledźcie uważnie, a na pewno nic Was nie ominie.

Pozdro :)

niedziela, 3 kwietnia 2016

Pół roku za nami

Właśnie dziś mija pół roku odkąd porzuciłem rekreacyjne bieganie i nawiązałem współpracę z trenerem, aby jeszcze póki mogę spróbować pobiegać trochę szybciej. 

Efekty widoczne są zarówno okiem (sylwetka) jak i w wynikach (5km w styczniu zrobiłem poniżej 21min). Porównując także tempo spokojnych wybiegać to przez te 6 miesięcy wzrosło o 1min (sporo!). W międzyczasie także sporo się nabiegałem (poniżej wszystko rozpisałem). Nawet nie wiem kiedy ten czas zleciał. Jeszcze niedawno ważyłem więcej, biegałem wolniej, a tymczasem biegam na tempach o których jeszcze nie tak dawno mogłem tylko pomarzyć. 

Nie mówiłem o tym nikomu, ale nie zdajecie sobie sprawy ile razy miałem ochotę rzucić to wszystko i odpocząć, nie biegać przez kilka dni, złapać świeżość zarówno fizyczną jak i psychiczną. Za każdym razem przypominałem sobie, że zaufałem Marcinowi, jego doświadczeniu i wiedziałem, że dana jednostka treningowa ma jakiś konkretny cel, nie mogę jej opuścić. Oczywiście wszystko na bieżąco konsultowałem, opisywałem (i dalej to robię) każdy trening, jak się czułem, jak znosiłem obciążenia. Im więcej dokładnych informacji dla niego, tym lepiej dla mnie. Współpraca z Marcinem to naprawdę przyjemność (mimo cierpienia na treningach).

Jak zobaczycie na końcu liczby nie mogą kłamać, moja zmiana jest znacząca. Teraz tylko czas pokazać podczas zaplanowanych starów pokazać na co mnie stać w obecnym czasie, a później już powoli myśleć o jesieni i maratonie.

Mam nadzieję, że przed nami jeszcze wiele miesięcy tak owocnej współpracy i życzę sobie i trenerowi samych sukcesów. Trzymam kciuki za Londyn i Rio. Będzie dobrze :)

Na koniec podsumowanie trochę cyferek:

Kilometraż:
Październik 2015 - 202,72km
Listopad 2015 - 239,25km
Grudzień 2015 - 243,96km
Styczeń 2016 - 266,37km
Luty 2016 - 300,55km
Marzec 2016 - 337,85km
Łącznie: 1590,70km

Średnie tempo biegów:
Październik 2015 - 5:38/km
Listopad 2015 - 5:13/km
Grudzień 2015 - 5:10/km
Styczeń 2016 - 5:07/km
Luty 2016 - 5:04/km
Marzec 2016 - 4:53/km

Waga:
Październik 2015 - 116kg
Marzec 2016 - 97kg


czwartek, 31 marca 2016

Marzec - podsumowanie

Jestem już po ostatnim marcowym treningu, więc spokojnie mogę już podsumować ten miesiąc. 

Było już sporo biegów tempowych m.in. 5x1600m, 5x2km, 8km, sporo steady run, oczywiście siłownia i sporo kilometrów. Sporo, bo aż 337,85km (mój miesięczny rekord, do tej pory było to 301km). Z każdym kolejnym treningiem lepiej znosiłem mocniejsze akcenty, dość szybko się regenerowałem i byłem w stanie wykonać kolejną jednostkę treningową. 

Nawet nie wiecie ile razy miałem ochotę odpuścić, ile razy mi się nie chciało, ile razy marudziłem, ale w końcu wychodziłem, wiedziałem, że mam cel i chcę go osiągnąć, a bez treningu to będzie niemożliwe. W pełni ufałem temu co otrzymywałem od trenera, choć już w ostatnich tygodniach czułem zmęczenie. Dostałem mocno w kość. Ostatnie dni to już łapanie świeżości, spokojne biegi, jeden steady run, który po raz pierwszy pobiegłem po spokojnym biegu, bez siłowni i od razu było widać różnicę, tempo nawet 10s szybsze na km :)

Teraz już odpoczywam, w niedzielę start w 11.PZU Półmaratonie Warszawskim, trzymajcie kciuki.
A Was zapraszam do udziału w KONKURSIE

podsumowanie w liczbach:
Dystans: 337.85km
liczba treningów: 27 (z czego 3 to siłownia)
śr. tempo: 4:53/km


środa, 30 marca 2016

KONKURS! - wytypuj mój wynik podczas 11.PZU Półmaratonu Warszawskiego

Zasady konkursu są banalnie proste:

należy wytypować czas w jakim ukończę 11.PZU Półmaraton Warszawski i wpisać Wasz typ w komentarzu na fanpage'u pod postem o konkursie.

Mała ściągawka:
niebawem pewnie także zdradzę informację w jaki czas celuję (tzn. jaki czas zdaniem mojego trenera jestem w stanie osiągnąć) :)

Aktualna (oficjalna) życiówka w półmaratonie to 1:46:30 (1. PZU Cracovia Półmaraton Królewski 2014)

Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak obdaruję zwycięzcę książką "Przepis na bieganie".



Udanego typowania :)

niedziela, 27 marca 2016

Już za tydzień...

Rano pobiegałem, zjadłem świąteczne śniadanie i nareszcie mogę trochę odpocząć, więc i przyszedł czas na podsumowanie ostatnich dwóch tygodni treningów.

Okres 14/03-20/03
Ten tydzień wyglądał zupełnie inaczej.W związku z wypadem w niedzielę do Gdyni otrzymałem tego dnia dzień wolny, ale w zamian 5 dni pod rząd było treningowych :)

Poniedziałek - wolne
Wtorek - spokojne 10km + siłownia
Środa -15km steady run (1h:04m:42s)
Czwartek - regeneracyjnie 12km
Piątek - spokojna dyszka + siłownia
Sobota - 4,5km + 8km tempo run (32m:30s) + 2km
Niedziela - wolne
Łącznie: 64,71km

Okres 21/03-27/03
Treningi i ich ilość (6 treningów biegowych) były następstwem niedzielnego wolnego od biegania. Niby dzień bez treningu ale w podróży, więc gdzieś to i tak się odłożyło. Nie mniej nie żałuje, fajnie było wybrać się nad morze, zdmuhnąć urodzinową świeczkę w McDonald's :) Dzięki Aniu i Tomku :)

Poniedziałek - spokojne 12km + 10x100m rytmy
Wtorek - 16km BNP (4km +10km + 2km)
Środa - 3km + 10x1km + 2km
Czwartek - wolne
Piątek - spokojne 11km
Sobota - 3km + tempo run 3+2+1+3+2+1 + 2km (niestety szybkie bieganie zakończyłem po drugiej trójce, całkowity brak energii, czasem lepiej odpuścić i zakończyć trening wcześniej niż zajechać się na całego)
Niedziela - spokojne 13km
Łącznie: 88,04km

Czuć już zmęczenie treningami, w marcu mam na liczniku już 307,3km / śr. tempo 4:54min/km (w lutym było 300,55km / śr. tempo 5:04). Ta różnica wzięła się z większej ilości szybszych treningów, do których zarówno moja głowa jak i ogranizm już się przyzwyzaiły.

Teraz przede mną łapanie świeżości (choć zobaczymy co wymyśli trener) i w niedzielę 3 kwietnia o godzinie 10 lecimy po nową życióweczkę na dystansie półmaratonu.

Trzymajcie kciuki :)

niedziela, 13 marca 2016

3 tygodnie do...

Minął kolejny tydzień i do pierwszego poważnego startu pozostały dokładnie trzy tygodnie.

Pojawia się już pierwszy, lekki stres, coraz częściej myślę już o tym biegu, jak go pobiec? na jaki czas mnie stać? Staram się nie udzielać sobie odpowiedzi, mam jeszcze odrobinę czasu i postaram się go odpowiednio przepracować, a wiem, że Marcin zaplanuje dla mnie na ten okres jeszcze sporo mocnego biegania. I dobrze, każde kolejne szybsze bieganie mój organizm znosi coraz lepiej, podobnie głowa.

Coraz więcej osób mnie pyta co biegnę na wiosnę i na jaki czas? - półmaraton w Warszawie i 10km w Szczecinku - nie biegnę żadnego maratonu na wiosnę - decyzja podjęta wspólnie z trenerem. Maraton wstępnie odkładam na jesień, a może na przyszły rok - nigdy nic nie wiadomo.

Na jaki czas mnie stać? Na pewno na obu dystansach celuję w życiówki i na obu zanosi się na sporą poprawę, aktualne prezentują się tak:

10km - 45:50
półmaraton  - 1:46:30

Wagowo (i sylwetkowo) także prezentuje się coraz lepiej, nawet wczoraj podczas Biegu Na Szczyt w Rondo 1 jeden ze znajomych (który nie widział mnie od Biegu Niepodległości - 11/11/2015) na mój widok powiedział, że chyba Emil Dobrowolski powinien zacząć się obawiać konkurencji - spokojnie Emil, jeszcze mi sporo brakuję i raczej nigdy nie dobiję do Twojego poziomu biegowego. Ale jest w tej reakcji trochę prawdy, bo przemiana jest spora, ciekawe ilu znajomych mnie nie rozpozna przed startem :)

Nie pozostaje mi nic innego jak dalej wykonywać sumiennie plan treningowy.

Ten tydzień zamykam na 81,5km - to sporo jak na mnie, nie wiem czy kiedykolwiek dobiłem do osiemdziesiątki, pewnie nie. Ostatnio udaje mi się pobiegać po pracy w lasku, co czułem w nogach i nawet te spokojne kilometry gdzieś tam się odkładają i mam nadzieję, że zaprocentują podczas zawodów. Z tego względu także trochę zwolnilem na spokojnych odcinkach tak, aby zachować jak najwięcej sił na te mocne akcenty.

Tak dokładnie wyglądał ten tydzień:

Poniedziałek - odpoczynek
Wtorek - 10km + 10x200m (podbiegi) +2km
Środa - 12km + 10x100m (rytmy)
Czwartek - 11,4km steady run (miało być 14km)
Piątek - odpoczynek
Sobota - 4km + 5x2km + 2km
Niedziela - 20km

poniedziałek, 2 listopada 2015

Zielona kawa

Zielona kawa zawitała do mojego domu niedawno. Ostatnio dostałem nawet mały prezent od MK Cafe w postaci - Green active - kawy palonej z ekstraktem zielonej kawy.


Wraz z kawą otrzymałem pakiet informacji na temat jej właściwości. Zapraszam do lektury.



Zielona kawa
- DLA AKTYWNYCH I DBAJĄCYCH O LINIĘ

Pomaga zmniejszyć masę ciała, redukuje tkankę tłuszczową, przyspiesza regenerację po wysiłku i zwiększa gotowość organizmu do ćwiczeń – to tylko niektóre właściwości zielonej kawy. Napar z niepalonych ziaren kawy stał się istotnym elementem diety osób aktywnych fizycznie, uprawiających sport amatorsko i zawodowo. Czym dokładnie jest zielona kawa lub ekstrakt z niej i jaki ma wpływ na nasze samopoczucie? Na te pytania odpowiadają eksperci: Justyna Mizera – dietetyk sportowy, oraz Mateusz Jasiński – trener biegania.

Twoja dieta ma znaczenie
- Ludzki organizm to skomplikowana maszyna, w której wszystko musi prawidłowo pracować, a żeby tak było maszyna musi mieć odpowiedniej jakości paliwo, czyli pożywienie. To co jemy i pijemy, daje energię, regeneruje i wpływa na wyniki sportowe, w tym także na wydolność. Jeśli codzienne menu będzie monotematyczne, pozbawione witamin, minerałów, węglowodanów, czy białka odpowiedniej jakości to odbije się to nie tylko na ogólnej kondycji, ale też na wydolności i zdrowiu mówi Justyna Mizera, dietetyk sportowy.

Sportowcy uprawiający dyscypliny wytrzymałościowe, takie jak biegi, to osoby dbające o nieustanny rozwój możliwości własnego organizmu. Szyty na miarę plan treningowy oraz zaspokojenie żywieniowych potrzeb ciała to klucz do sukcesu. Przy intensywnych ćwiczeniach warto sięgnąć po niektóre produkty żywnościowe. Takim pomocnikiem w codziennych zmaganiach osoby aktywnej fizycznie może być tradycyjnie palona kawa, jak i jej pierwotna postać, sprzed poddania ziaren wysokiej temperaturze – kawa zielona, która posiada wiele unikalnych właściwości.

Zielona kawa – bogactwo kwasu chlorogenowego
Zielona kawa to ziarna kawy, które nie zostały poddane procesowi palenia. Ziarna kawy spośród licznych substancji zawierają w swoim składzie duże ilości kofeiny i kwasu chlorogenowego. Podczas palenia kawy, zawartość tego kwasu ulega zmniejszeniu, a to właśnie jego obecność odpowiedzialna jest głównie za korzystne dla zdrowia właściwości zielonej kawy. Różnica między palonymi ziarnami a zielonymi polega również na zawartości kofeiny. Napar z zielonych ziaren kawy będzie zawierał nieco mniej kofeiny niż z kawy palonej. Kwas chlorogenowy możemy znaleźć również w ziemniakach, pomidorach, ale kawa zawiera go znacznie więcej.

Pij zieloną kawę – bądź fit
Właściwości kwasu chlorogenowego mogą korzystnie działać zarówno na osoby o umiarkowanej aktywności fizycznej, jak i na sportowców z intensywnym planem treningowym. Osoby, które uprawiają sport z myślą o utracie wagi ucieszy fakt, że kwas ten wykazuje właściwości zmniejszające masę ciała oraz zmieniające jego skład redukując tkankę tłuszczową[1]. Warto pamiętać, że spożywanie samej zielonej kawy lub produktów z  ekstraktem zielonej kawy nie spowoduje zmniejszenia wartości na wadze – do tego zawsze będą potrzebne ruch oraz odpowiedni jadłospis.

- Ważną właściwością kwasu chlorogenowego, a zatem zielonej kawy lub ekstraktu z niej jest redukcja wolnych rodników. Oznacza to, że zielona kawa wspiera zwalczanie zbyt dużej ilości wolnych rodników, które mogą pojawiać się w organizmie w wyniku zbyt dużego wysiłku fizycznego. Kontrolowanie ilości wolnych rodników może przyspieszyć tempo regeneracji organizmu, na przykład po zawodach. Dzięki właściwościom przeciwzapalnym kwas chlorogenowy może również wspomóc w utrzymaniu gardy przed spadkami odporności, związanymi np. z aktywnością fizyczną – mówi Mateusz Jasiński, trener biegania, trenerbiegania.pl

- Zielona kawa łączy w sobie kilka istotnych elementów i na pewno wpłynie pozytywnie na osoby aktywne fizycznie, nie tylko ze względu na pozytywne oddziaływanie na gospodarkę węglowodanami, redukcję tkanki tłuszczowej, czy pobudzenie, ale także walkę ze stresem oksydacyjnym – mówi Justyna Mizera, dietetyk sportowy.

Kofeina pobudzi do działania
Równie istotnym składnikiem zielonej kawy jest kofeina. Związek ten zmniejsza zmęczenie psychiczne i fizyczne, poprawia przemianę materii, i co ważne, pobudza organizm do działania przed aktywnością fizyczną. Kofeina w połączeniu z kwasem chlorogenowym dość znacząco obniża stopień przyswajania glukozy z pokarmu i zmniejsza możliwość magazynowania przyswojonej glukozy w organizmie pod postacią tłuszczu.

W skrócie
Podsumowując, zielona kawa pod postacią naparu z ziaren lub ekstraktu z zielonej kawy, za sprawą kwasu chlorogenowego posiada wiele pozytywnych właściwości dla osób aktywnych fizycznie. Co więcej, w połączeniu z kofeiną kwas chlorogenowy pomaga pozbyć się nadmiaru tkanki tłuszczowej. Kofeina redukuje również zmęczenie psychiczne i fizyczne. Tym samym wypicie filiżanki zielonej kawy lub czarnej kawy z ekstraktem z kawy zielonej przed aktywnością fizyczną pobudzi organizm do działania, a w trakcie ćwiczeń wesprze metabolizm. Warto więc z korzyścią wprowadzić do codziennej diety zieloną kawę.

***

Materiał został przygotowany przy udziale ekspertów:

mgr Justyna Mizera – Dietetyk sportowy, specjalizuję się w żywieniu i suplementacji sportowców. Posiada wykształcenie dietetyczne oraz kilkuletnie doświadczenie w układaniu skutecznych diet m.in. mistrzom świata i olimpijczykom, ale też osobom otyłym oraz dzieciom. Prowadzi wykłady, pisze artykuły naukowe i popularnonaukowe, a także uczestniczy w różnego rodzaju akcjach promujących zdrowy styl życia. Sama jest aktywna - startowała w ogólnopolskich zawodach w fitness sylwetkowym, uczestniczyła też w dwóch półmaratonach (Wiedeń, Łódź) oraz biegach na 5, 8 i 10 km w kraju i za granicą.

Mateusz Jasiński - instruktor lekkoatletyki, trener biegania, właściciel bloga TrenerBiegania.pl. W ciągu 4 lat kariery zawodowej, doprowadził niespełna 300 osób do realizacji najróżniejszych celów biegowych począwszy od schudnięcia, a skończywszy na Maratonie Piasków. Ukończył maratony w takich miastach jak: Nowy Jork, Berlin, Honolulu, Betlejem, Rzym, Mediolan, Warszawa. Ma na swoim koncie przebiegnięcie kilku ultramaratonów w tym legendarny Comrades rozgrywany w Afryce na dystansie 89 km oraz Race to The Stones (100 km, Anglia). Według Mateusza Jasińskiego bieganie to przede wszystkim cudowne narzędzie rozwoju osobistego co udowadnia słowem, myślą i czynem. Jego słowa, czyny i myśli to jednak nic w porównaniu do tego, co udowadniają mu ludzie, których udało mu się przekonać do biegania. I to właśnie motywuje go w życiu najbardziej.


[1] Po spożyciu ekstraktu z zielonej kawy redukcja o 3,6, po spożyciu czarnej kawy redukcja dużo mniejsza – o 0,7% zawartości tkanki tłuszczowej.
Źródło: E. Thom,
The Journal of International Medical Research, 2007


MK Cafe Green Active dostępna będzie w sklepach od połowy listopada. Kawę można kupić w opakowaniach 250g 

A na koniec infografika
*materiały otrzymane od Szeri Szeri

sobota, 31 października 2015

Zmiany, zmiany, zmiany



Mija właśnie miesiąc od kiedy zaszło trochę zmian w moim treningu biegowym ale nie tylko.


Nawiązałem współpracę z trenerem – czułem, że potrzebuję „bata” nad sobą, jakoś już nudziło mnie to powolne bieganie bez żadnej poprawy, a sam jakoś nie mogłem się zmusić to mocniejszych treningów. Brakowało też regularności. Potrafiłem sobie powiedzieć „dziś nie biegam, wyjdę jutro”. A mając 32 lata jeszcze trochę życia na bieganie zostało, więc postanowiłem spróbować. A co tam. :)

Już po miesiącu mogę powiedzieć, że było to bardzo dobre rozwiązanie. Forma powoli, powoli ale rośnie. Czynników sprawiających, że tak jest – jest kilka. 

Pierwszy to trener i rozpisane treningi. Odpowiednio ułożony plan, dzięki któremu czuję się coraz lepiej. Wiem co mam biegać, wiem czemu mam to biegać i przede wszystkim wiem, że jest ktoś kto sprawdzi czy biegałem i przeanalizuję to pod kątem dalszych treningów. To jest ten „bat”, którego potrzebowałem. Nie ważne jaka jest pogoda za oknem – pada, wieje, jest gorąco (na to ostatnie to jeszcze poczekamy) – mam ochotę wyjść pobiegać.

Drugi – regularność biegania. Wrócił mój ulubiony plan biegania – w dni na literę „P” nie biegam, czyli 5 treningów w tygodniu. W większości są to po prostu spokojne biegi, ale są. Najważniejsze jest, że się ruszam i pracuję dalej nad poprawą formy. 

Trzeci – ponownie nabrałem ochoty do cięższej pracy (czyt. szybszego przebierania nogami). Po pierwszych mocniejszych treningach poczułem moc, o której istnieniu zapomniałem. Przez cały rok biegałem spokojnie, ze znajomymi, bez żadnej spinki. Ostatni szybszy bieg zaliczyłem w styczniu. Aż tu przyszedł nagle jeden z treningów i „bach” – nie było to rewelacyjne tempo ale jak na mnie to już szybko. Trzy dni później i podczas treningu bez większego wysiłku zbliżyłem się do życiówki na 10km (różnica 1m:50s). Podczas tego treningu pobiegłem pierwsze 5km o ok.40 sekund wolniej niż w sobotę, gdy biegłem na aktualnego maksa – różnica w tętnie też była sporo, bo aż ponad 10 ud/min. Pokazuję to, że gdzieś siedzi moc, trzeba ją tylko uwolnić. Choć ciekawe co na ten temat powie trener :)


Czwarty – utrata zbędnych kilogramów (jeszcze nie wszystkich ale już trochę mnie ubyło). Od czasu Maratonu Warszawskiego ubyło mnie już prawie 10kg – tak, nie przewidziało Wam się – 10kg mniej. Przy wzroście 198cm waga trzycyfrowa nie jest aż tak zauważalna, bo ma gdzie się to rozłożyć. Jak dobrze pójdzie na wiosnę moja budowa ciała będzie zupełnie inna, ale już teraz czuję różnicę. Biega się zdecydowanie lżej :)

Piąty – dieta – zmieniłem swój sposób odżywiania i to także zasługa trenera. Zacząłem jeść regularnie, gotuję sobie obiady do pracy i poświęcam na to naprawdę niewiele czasu - wcale nie trzeba spędzać godzin w kuchni. Jem więcej warzyw – głównie buraki – mógłbym jeść je codziennie :) oraz owoców :) odstawiłem też całkowicie niektóre produkty jak choćby pieczywo, wszelkie słodycze oraz napoje gazowane. 


Szósty – ćwiczenia wzmacniające. Do tego zawsze było mi się ciężko zmobilizować i potrafiłem nie robić żadnych ćwiczeń wzmacniających nawet przez 2-3 tygodnie, później jeden trening i znowu przerwa. Teraz staram się niektóre ćwiczenia wykonywać nawet codziennie, a dłuższe treningi raz na dwa-trzy dni.


Październik zakończyłem z lekko ponad 200km na liczniku, czyli wszystko powoli wraca do normy.

Zobaczymy co przyniosą kolejne miesiące. 
Trzymajcie kciuki.

środa, 10 czerwca 2015

Już po Rzeźniczku

Na pierwsze bieganie po Rzeźniczku wybrałem się w poniedziałek. Pobiegłem do Lasku Bielańskiego trochę rozprostować nogi. O ile podbiegi nie stanowiły żadnego problemu o tyle każdy zbieg moje czwórki czuły bardzo dobrze. Niemniej czułem się świetnie, mógłbym tego dnia biec i biec, na szczęście gdzieś jeszcze zadziałała głowa i skończyłem po 11km bardzo spokojnego biegu w pierwszym zakresie.


We wtorek dołożyłem kolejne 10km bardzo spokojnego biegu z jednym mocnym akcentem na koniec i tempem maksymalnym 2:28/km - a biegło mi się przy tym tak leciutko.


Dziś miał być kolejny trening, ale wyszło chyba lekkie zmęczenie materiału (bieganie+praca) i wolałem odpuścić, szczególnie, że w niedzielę biegnę półmaraton w Grodzisku Wielkopolskim i tak zakończę starty w tym okresie (choć i tak nie będę się ścigał, to dopiero na jesień).

Plany na resztę tygodnia - jutro i w piątek ciągle pierwszy zakres, dystanse 10-15km, wszystko biegane w Lasku Bielańskim.