ALE - 20% - kod: biegambotakwyszło

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą weekend. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą weekend. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Swimrun Wióry 2018


Sobota, 25 sierpnia 2018 godzina 3 nad ranem. Ruszamy z Warszawy , kierunek – Wióry. Start na długim dystansie podczas zawodów Swimrun Wióry. Przed nami jakieś 2h podróży i czas żeby psychiczne się nastawić na to co nas czeka. A w planach jakieś 5-6h wysiłku – bieganie i pływanie na zmianę.

Według rozpiski organizatorów Goswimrum.pl miałobyć 5,5km pływania i jakieś 26km biegania. Patrząc na te cyferki to trzeba już jako tako pływać i na pewno dobrze biegać. Z Tomkiem jak to ostatnio bywa ponownie pojechaliśmy nie przygotowani biegowo,  pływacko nie baliśmy się niczego. Zarówno jeden jak i drugi z nas bez problemu robi ponad 3km ciągiem poniżej godziny (Tomek pewnie poniżej 50min). Miałem więc w teamie (bo zawody swimrunowe rozgrywane są w parach, czasami zdarzają się indywidualne jak w naszym debiucie w Stężycy) „motorówkę”, która miała mnie ciągnąć podczas odcinków w wodzie.



Na miejsce startu dojechaliśmy kilka minut po 5, odebraliśmy pakiety i poszliśmy jeszcze chwilę odpocząc w aucie. Przebraliśmy się i jakieś 15-20min przed startem pojawiliśmy się w okolicy start-meta.

Godzina 7 i ogień. Pogoda dla nas idealna, jakieś 16-17 stopni, zero słońca.
Pierwszy odcinek to bieg – 4km, początkowo w dół, gdzie nawet jak na nasze braki biegowe lecieliśmy lekko poniżej 4:40/km. Skręt w prawo w las i się zaczyna. Długi podbieg lub jak w naszym wykonaniu, ale też i innych ekip podejście. Lekkie wypłaszczenie i znowu bieg. Ostatnia część to oczywiście zbieg prosto do wody. Wskakujemy i płyniemy. Przed nami ponad 800m. Wybiegamy z wody, okularki na szyję, przypinamy „łapki” do pasa i lecimy dalej. Tym razem troszkę krócej, jakoś ponad 700m biegu i znowu woda. Tak naprawdę ledwo ją poczuliśmy, bo to tylko 100m i znowu długi bieg. Drugi odcinek 4km. Trzeba było rozpiąć piankę żeby się nie przegrzać. Najważniejsze to dotrzeć do drugiego punktu na którym był tzw. „cut off”. Musieliśmy się zmieścić w 2h20m. Dotarliśmy w jakieś 1h48m. Później już zaczęła się cała zabawa. Pierwszy z dwóch kilometrowych odcinków pływackich. Im dłuższy odcinek pływacki tym lepiej dla nas. Potrafiliśmy odrobić naprawdę spore straty w wodzie. Jako, że byłem holowany przez Tomka to z pływania pamiętam tylko widok jasno zielonej linki, która nas łączyła.


Trasa prowadziła drogami nad zalewem, czasami przez krzaki, trawy, pola, bruzdami pomiędzy polami, po zalanych trawach nad wodą, jakimiś wąwozami, trochę wspinaczki, sporo stromych zbiegów. Nawierzchnia co chwilę się zmieniała i o ile Tomek bez problemu leciał w swoich nowych „laczkach” o tyle jak w swoich startówkach na płaskiej podeszwie jeździłem momentami jak na łyżwach (to jest element do poprawy z mojej strony).


Zawody ukończyliśmy na 13 pozycji na 22 zespoły. Czas 5h9m41s. Będzie co poprawić przy kolejnej edycji. W przypadku swimrunu jest podział na 3 kategorie: mężczyźni, kobiety, mix. Nie ma kategorii open, ani wiekowych. Pełne wyniki z obydwu dystansów macie poniżej.


Z tego miejsca chciałbym bardzo podziękować organizatorom, bo zrobili naprawdę MEGA imprezę, którą na pewno będziemy polecać innym. Jeżeli umiesz pływać i biegasz to nawet się nie zastanawiaj, rzucaj triathlon i przerzuć się na swimrun. Jeżeli nie umiesz jeszcze pływać, to masz teraz czas, aby nauczyć się i może już w przyszłym roku spróbować swoich sił na jakimś krótkim dystansie.

https://www.facebook.com/goswimrunpl/

My teraz z bananami na twarzach cieszymy się, że udało się ukończyć zawody z nawet nie najgorszym czasem i powoli myślimy co dalej. Na pewno wracamy za rok, tym razem przygotowani i walczymy.


A i na koniec chciałbym bardzo podziękować firmie Dare2Tri za udostępnienie mi swojej pianki na treningi i zawody. Sprawdziła się idealnie i śmiało mogę polecić ją każdemu. Na dniach napiszę więcej o samej piance. Jeszcze raz wielkie dzięki.

Kilka galerii z zawodów:
Galeria 1 - by goswimrun.pl
Galeria 2 - by Patryk Ptak
Galeria 3 - by Biegam życie

Relacji video by KARTOFLISKA



Co to jest swimrun? (cyt. z goswimrun.pl)

„Swimrun to ekstremalnie ciężki biegowo-pływacki wyścig z punktu A do punktu B, lądem i wodą, przez jeziora, morza, skały, mokradła, lasy, na własnych nogach i tylko z tym co mamy na sobie. Swimrun to najprostsza i najbardziej naturalna forma pokonywania przestrzeni. Upraszczając można powiedzieć, że swimrun to połączenie biegu przełajowego i pływania na wodach otwartych.„ więcej tutaj >>

niedziela, 21 września 2014

32. Maraton Wrocławski (14/09/2014)

Jeżeli chodzi o mój Maraton Wrocławski to ze względu na wynik nie mogę uznać go za udany, ale gdyby spojrzeć na zabawę to już tak. A było to tak: pierwszych 13 kilometrów biegłem spokojnie, średnie tempo poniżej 5:20/km, tętno - drugi zakres, przy niewielkich podbiegach trochę wzrastało, ale zaraz wracało do normy. Na 14 kilometrze problemy żołądkowe, wymiotowałem dwa razy, zszedłem z trasy, by po paru minutach z powrotem na nią wrócić - uznałem, że tak szybciej dotrę do depozytu, w którym zostawiłem rzeczy. Kryzysów na trasie miałem sporo, spowodował to wcześniej wspomniane problemy żołądkowe, osłabienie oraz upał, który dawał się we znaki wielu biegaczom. Na każdym punkcie oblewałem się wodą z misek (wielkie dzięki dla Organizatora za taki pomysł). Kryzys trwał u mnie dopóki w okolicach 30km nie spotkałem na trasie swojego znajomego Łukasza z fundacji Spartanie Dzieciom (Jestes diamentem) i razem rozmawiając spokojnie biegliśmy dalej. Czas mijał szybciej, kilometry leciały. W pewnym momencie, tuż przed rynkiem, widząc knajpkę z ogródkiem stwierdziłem: "gdybym miał ze sobą jakąś kasę to usiadłbym sobie na chwilę na kawę", a on na to: "ja mam 20zł, jak coś to dawaj". Przebiegliśmy jeszcze kawałek i tuż przy runku usiedliśmy na jedno małe, zimne piwo. Ludzie przyglądający się nam patrzyli się dziwnie lub uśmiechali się, tak samo jak przebiegający obok nas inni uczestnicy maratonu. Jak to skomentował Łukasz: "zapłaciliśmy za 6h biegu, więc chcemy je wykorzystać". Ostatni łyk i w dalszą drogę. Wbiegając na Ostrów Tumski, zauważyłem znajomą już mi lodziarnie - Polish Lody - lody naturalne - wspomniałem, że to chyba najlepsze lody we Wrocławiu, o czym może świadczy długa kolejka, która jest tam chyba przez cały czas. Na szczęście ludzie w kolejce nas przepuścili, wzięliśmy po jednym i biegniemy dalej. Mijają kolejne kilometry, po drodze jeszcze robimy szybkie nagranie do Ice Bucket Challenge. Później już tylko spokojny bieg i na ostatnich metrach ostry finish. Wbiegłem na metę z czasem 4:35:35 - tyłka nie urywa, ale mając w głowie start za miesiąc w Poznaniu, nie chciałem szaleć i męczyć organizm w takich warunkach.
Na koniec jeszcze dodam, że biegłem przeziębiony (wstałem z zapchanym nosem i bólem gardła - cały czas jestem na lekach), z zapaleniem rozcięgna podeszwowego w prawej stopie i lekko naciągniętym achilesem w lewej nodze - to pokazuje, że można, trzeba tylko chcieć - biega się głową

ps. wiem, że dziwnie to wygląda, ale mam nadzieję, że zrozumiecie - zmęczenie, upał, mieliśmy już tak naprawdę wyjeb... na wszystko i aby ulżyć sobie w cierpieniu zaczęliśmy się wygłupiać, to piwo naprawdę postawiło mnie na nogi, praktycznie od razu przeszło wszystko

ps2. super mina na ostatnim zdjęciu

niedziela, 27 lipca 2014

XXIV Bieg Powstania Warszawskiego (26/07/2014)


Każdy z rejestrujących się na bieg mogło wybrać sobie dystans z jakim chce się zmierzyć - 5 czy 10 kilometrów.
Wybrałem 10km, wiedząc, że jeżeli nie będę biegł na maksa to to 10km pozwoli mi na zrobienie dość mocnego treningu. I tak właśnie wczoraj było. Po poranny biegu po schodach (I Bieg Zdobycia PAST-y) postanowiłem zrobić sobie trening i pobiec te 10km w drugim zakresie. Wyszło trochę szybciej niż zakładałem.

Uzyskałem czas 48m:52s, pozwoliło mi to zająć 1443 miejsce (na 5647 osób, które ukończyły bieg). Średnie tempo na kilometr to 4m:53s.

Bieg tak jak rok temu był rozgrywany w gorącej atmosferze, około 30 stopni Celcjusza, co prawda wydaję się, że w 2013 było zdecydowanie gorzej, czyt. cieplej. Mój organizm nie lubi biegania w wysokich temperaturach, a także w godzinach wieczornych. Zdecydowanie lepiej czuję się biegając rano. Cały bieg walczyłem również z kolką, ale nie był to na tyle silny ból, żeby mógł przeszkodzić mi w biegu.

Sama atmosfera biegu była wspaniała, historia o której nie możemy i nie powinniśmy zapominać. Podczas śpiewania hymnu pojawiła mi się gęsia skórka, to było coś niesamowitego. Niesamowici byli również na niektórych odcinkach kibice, którzy głośno dopingowali wszystkich.

Ale nie wszystko było takie piękne. Teraz czas na minusy, których także było sporo, niektóre organizacyjne, jak choćby strefa po ukończeniu biegu, wszystko zbyt wąskie - tutaj organizatorzy chyba powinni pomyśleć, aby pod stadion Polonii nie wpuszczać kibiców, niestety wchodzili oni wszędzie i wydostanie się ze strefy po biegu trwało kilka, a czasami kilkanaście minut - to nie powinno tak wyglądać. Co by było, gdyby była potrzeba udzielenia pomocy medycznej w tej strefie - dojazd karetki byłby zdecydowanie zbyt długi. Co pokazała sytuacja z wyjeżdżającą karetką spod stadionu i ludźmi, którzy nawet nie chcieli się przesunąć i przepuścić karetki. Wiem, nie jest to do końca wina organizatorów, ale zawsze trzeba przewidywać takie sytuacje. Ludzie to ludzie, każdy jest inny, jeden pomoże, przepuści, zejdzie z drogi, a inny będzie stał i nie ruszy się nawet o centymetr.

Druga sprawa dotyczy już samego biegu i jego uczestników. Co bieg wraca sprawa "kodeksu kulturalnego biegacza" - było już sporo tekstów na ten temat, ale ciągle za mało - pisałem już kiedyś o tym w tekście "Co wkurza biegacza podczas zawodów".

Wczoraj miałem okazję spotkać wiele z tych i innych sytuacji, jak choćby: już po niecałym kilometrze mijałem spacerujących zawodników, a startowałem z trzeciej strefy (45m-49m:59s) - czy tak ciężko jest ustawić się w odpowiedniej strefie? Chyba nie. To dlaczego tego nie robicie?

Następna sprawa, mijanie ludzi - niepisana zasada mówi, że "lewa wolna" - biegniesz wolno, spokojnie, biegnij proszę po prawej stronie i daj szybszym od siebie pobiec ich własnym tempem. Teraz rzecz do wymijających - wymijaj z głową! - nie wpadaj między zawodników potrącając ich, nie wbiegaj pod nogi, patrz jak biegniesz i staraj się zadbać o bezpieczeństwo swoje i innych uczestników zawodów, nie jesteś sam na trasie, zapamiętaj to!

Sam bym się przekonał na własnej skórze, jak jakiś bałwan, bo inaczej tego nie można nazwać, przeskakując nad kałużą przed podbiegiem na Sanguszki zamiast skakać do przodu, skoczył w bok, dosłownie mi pod nogi, na szczęście udało mi się zwolnić i odbić w bok, ale mogło się to skończyć inaczej.

Bieg na 5km
Zwyciężył KOZŁOWSKI Artur z czasem 14m:27s
Wsród Pań najlepsza była CHREŚCIONKO Ewa z czasem 17m:14s
Bieg ukończyło 2706 osób.

Bieg na 10km
Zwyciężył KACZMAREK Michał z czasem 31m:22s
Wśród Pań najlepsza była OCHAL Olga z czasem 35m:12s
Bieg ukończyło 5647 osób.

Łącznie w oba biegi ukończyło ponad 8 tysięcy osób.

Takie medale otrzymali wszyscy uczestnicy biegu:


Trasa biegu:


niedziela, 6 lipca 2014

4 tydzień przygotowań (30.06-06.07)

Ten tydzień powinien nazywać się tygodniem lżejszych obrotów :)


Poniedziałek 30 czerwca
Wolne.


Wtorek 1 lipca
Bardzo spokojne 12 km. Biegło mi się cudownie, nawet nie chciałem kończyć treningu, no ale nie można przesadzać, trzeba oszczędzać siły na kolejne treningi.
śr. tempo - 5:55/km


Środa 2 lipca
Wolne.

Czwartek 3 lipca
Już nie było tak łatwo jak we wtorek - 18km BNP (10+5+3). Bieg z narastającą prędkością jest chyba jednym z podstawowych treningów w przygotowaniach do maratonu, również jednym z cięższych, ale nie ukrywam, bardzo lubię takie treningi, choć lepiej nie biec koło mnie ostatnich kilometrów, gdy potrafię sobie trochę poprzeklinać pod nosem :)
śr. tempo - 5:31/km


Piątek 4 lipca
Wolne.

Sobota 5 lipca
10,6km łącznie z przebieżkami 10x100m. Po drodze mijałem swojego fryzjera i gdy wbiegłem spytać czy mogę się pojawić później na strzyżenie, usłyszałem, że teraz lub dopiero w poniedziałek - zostałem, a później śmignąłem przebieżki :)
śr. tempo - 5:48/km


Niedziela 6 lipca
Niedziela to tym razem drugi zakres 2x6km. Tak samo jak w sobotę wstałem wcześniej i już o 7 byłem w trasie. Biegło mi się bardzo fajnie, czasami sam musiałem się hamować, bo potrafiłem nieźle przyspieszyć. 18km minęło bardzo szybko.
śr. tempo - 5:25/km


Podsumowanie
Ten tydzień był tygodniem odpoczynku, co pokazuje ilość jednostek treningowych - 4, a nie pięć, a co za tym idzie, również kilometraż - tylko niecałe 59km. Ale czuję, że było mi to potrzebne. Teraz przede mną trzy ciężkie tygodnie pracy - więcej drugiego zakresu, BNP :) Trzymajcie kciuki żebym to przeżył :) Póki co nie planuję żadnych startów, skupiam się tylko na treningu i odbudowywaniu formy. Pierwszy poważny start to BMW Półmaraton Praski, który pokaże na co mnie stać w jesiennych maratonach. Trzymajcie kciuki, aby było dobrze :)
śr. tempo - 5:37/km

niedziela, 22 czerwca 2014

Drugi tydzień przygotowań do jesiennych maratonów (16-22 czerwca 2014)

Drugi tydzień przygotowań minął. Z każdym kolejnym treningiem czuję się coraz lepiej, tętno spada, szybkość wraca. Liczę, że za jakieś minimum 2-3 tygodnie wrócę do formy z lutego br. Od jutra wracam również do ćwiczeń sprawności biegowej, które ostatnio zaniedbałem.


Poniedziałek 16 czerwca
Wolne

Wtorek 17 czerwca
Drugi zakres 2x5km z 3km rozgrzewką i rozbieganiem i przerwą w trucie 1km. Mocny, fajny trening. Łącznie wyszło 17km.
śr. tempo - 5:17/km

Środa 11 czerwca
Miało być 8km, wyszło 10km wolnego biegu zakończonych przebieżkami - 9x100m.
śr. tempo - 5:42/km

Czwartek 12 czerwca
4x2km z 2min przerwą w truchcie + 3km rozgrzewki i rozbiegania. Łącznie wyszło 15km.
śr. tempo - 5:17/km

Piątek 13 czerwca
Wolne. Grill i mało snu (4-5h z piątku na sobotę).

Sobota 14 czerwca
Nad tym biegiem nie ma co się rozpisywać, spokojne 12km.
śr. tempo - 5:50/km

Niedziela 15 czerwca
Miało być 26km, wyszło 21,1km - brak energii, odwodnienie, brak snu w ostatnich dniach - wszystko to złożyło się na wcześniejsze przerwanie treningu. Ale znalazłem nową, fajną trasę, jedyny minus, to druga jej cześć to non stop podbieg.
śr. tempo - 5:46/km

Podsumowanie
Drugi tydzień to przebiegniętych łącznie ponad 75km w czasie 7h. Kilometraż zwiększony o 7km, choć powinno być więcej. Obyło się bez żadnych problemów. Oby tak dalej.
śr. tempo - 5:34/km

czwartek, 19 czerwca 2014

Pierwszy tydzień przygotowań do jesiennych maratonów (9-15 czerwca 2014)

Za mną pierwszy tydzień przygotowań do jesiennych maratonów we Wrocławiu (14 września) i w Poznaniu (12 październik).

Tak naprawdę to drugi raz rozpoczynałem przygotowania, gdy na trzecim treningu skręciłem i naderwałem staw skokowy. Przymusowe 2 tygodnie przerwy i ponownie rozpocząłem je powiedzmy 9 czerwca.

Poniedziałek 9 czerwca
Poniedziałek to dla mnie dzień odpoczynku.

Wtorek 10 czerwca
I od razu mocniejszy trening. 12 km biegu z narastającą prędkością - 7+3+2. Nie ukrywam, że bardzo lubię takie treningi, choć w ich trakcie potrafię klnąć, to na koniec jestem wesoły :) Choć kto z nas nie jest po bieganiu :)
śr. tempo - 5:31/km

Środa 11 czerwca
10km wolnego regeneracyjnego biegu.
śr. tempo - 5:51/km

Czwartek 12 czerwca
14km wolnego, spokojnego biegu. W dystans wliczonych zostało 9x100m podbiegu na Agrykoli. Jeden z lepszych podbiegów w Warszawie (jak dla mnie) :)
śr. tempo - 5:49/km

Piątek 13 czerwca
Tak dziwnie się złożyło, że w dni zaczynające się na literę "P" nie biegam :)

Sobota 14 czerwca
W planach miałem 12km spokojnego biegu, no i udało się to zrobić, choć wylądowałem na Ursynowie i wziąłem udział w Biegu Ursynowa na 5km. Poprzedziłem go prawie 6km truchtem. Sam bieg również potraktowałem jako dalszą część treningu - 2,5km biegłem ze znajomym w bardzo spokojnym tempie ok.7min/km, następne 2,5km pobiegłem już szybciej tempem poniżej 5min/km. Po biegu jeszcze 1,5km rozbiegania i trening zaliczony. Niestety coś kombinowałem z paskiem i tętno słabo zmierzone :)
śr. tempo - 5:36/km

Niedziela 15 czerwca
20km BNP - 12+5+3 - to był bardzo dobry trening i mój najdłuższy bieg od bardzo długiego czasu.
śr. tempo - 5:34/km

Podsumowanie
Pierwszy tydzień to łącznie przebiegniętych ponad 69km w czasie 6,5h. Widać już poprawę szybkości, choć jeszcze sporo pracy przede mną, aby wrócić do tego co było przed problemami zdrowotnymi.
śr. tempo - 5:39/km

niedziela, 23 marca 2014

Sportowa niedziela (23 marca 2014)

Po poranym mecz było i bieganie. 10km w bardzo spokojnym, ale nie jestem w stanie póki co szybciej biegać. 

Było i tak lepiej niż ostatnio, nie było większych problemów z oddechem w trakcie samego biegu, ale gdy tylko się zatrzymałem pojawił się kaszel i problem z oddychaniem. Ponowny powrót do biegu był bardzo ciężki, ale nie niemożliwy. Po paru minutach oddech udało mi się wyrównać i było ok. Niestety po zakończeniu biegu dochodziłem do siebie ok. godziny (chodzi mi o oddech) co na pewno nie jest dobrym znakiem. 

Płakać nie będę, muszę zrobić jak najszybciej badania i dowiedzieć co się dzieje. Tymczasem czas na regenerację. 

Pamiętajcie, odpoczynek to także część treningu!!!