ALE - 20% - kod: biegambotakwyszło

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

36. PKO Półmaraton Szczecin

Półmaraton w Szczecinie nie był i nie miał być w moim wypadku ściganiem. Jechałem tam z jasnym celem, spokojny bieg z Tomkiem,  który był Pacemakerem na 2:15 :)

Sobotę po odebraniu pakietu spędziliśmy na relaksie - zwiedzanie knajpek, poszukiwanie "zaginionej" Starówki (wszędzie były znaki - "Starówka 5min" :)

Już po przyjeździe zrobiło się ciekawie, odebraliśmy pakiety, a Tomek miał szybką odprawę Pacemakerów i dostał wytyczne - m.in. nie możesz pić, a jak będziesz potrzebował to musisz zabrać ze sobą i za wszelką cenę musisz dobiec - te dwie uwagi trochę mnie zdziwiły, ale mówię dobra, to nie ja jestem pacemakerem, a dwa nie mam aż takiego doświadczenia, może to norma 😉 przy okazji poznaliśmy drugiego zająca na 2:15 - o nim będzie w minusach biegu.

Nie będę opisywał dokładnie tego co robiliśmy przez resztę soboty, bo z bieganiem to nie ma nic wspólnego 😉 zdjęcia powiedzą same jak było 😉

Niedziela
Pobuda o 6:30, szybkie śniadanie - dwie bułki z dżemem i oczywiście kawa. Do autobusu i na start. Po drodze spotkaliśmy Joasię, a w tramwaju poznaliśmy małżeństwo z synkiem, który miał biec w Biegu Pirata 😉 malec był słodki i jednym swoim tekstem rozłożył nas na łopatki 😉

Dojechaliśmy na start, trochę pospacerowaliśmy i takie tam. Jakieś 20min przed startem byliśmy już w strefie startowej, niestety nigdzie nie było widać drugiego zająca. Okazało się, że to jakiś lokalna znana osobistość - wszyscy o niego pytali. Wybiła 9, wystartowaliśmy, a drugiego pacemakera dalej brak.

Minęliśmy linię startu i największym wyzwaniem było utrzymać tempo biegu, dla nas to było wolno, bardzo wolno, ale mogliśmy sobie porozmawiać z innymi uczestnikami biegu, trochę pozwiedzać, pośmiać 😉

Cały czas biegliśmy w grupie z innymi biegaczami, którzy chcieli złamać 2:15. Na 9km wypatrzył nas tata małego Pirata z tramwaju, zawróciłem aby przybić z chłopcem żółwika 😉 (nagrałem to, ale niestety coś się z kartą poj... i nie mogę ich odtworzyć)

Wbiegliśmy na drugą połówkę trasy, która okazała się cięższą ze względu na sporą ilość podbiegów i zbiegów i kostki brukowej. Ciągle biegliśmy odpowiednim tempem, gdy nagle na 14km z drugiej strony ulicy usłyszeliśmy krzyk i zobaczyliśmy zaginionego zająca, który krzyczał, że biegniemy za wolno i nie trzymany tempa. Było to chamskie zachowanie i wprowadziło lekki niepokój wśród osób, które biegły z nami. Na szczęście udało się szybko uspokoić sytuację.

Do 19km trzymałem się z Tomkiem, później lekko przyspieszyłem, tak o ponad 1min/km, czułem już lekko w nogach te górki i tą kostkę, ale biegło mi się lekko i przyjemnie 😉

Na jakieś 200-300m przed metą minąłem tego "miłego" Pacemakera i wbiegłem na metę, gdy na zegarze był czas brutto 2:15:34, a zając 22s za mną - co pokazuję, że pobiegł praktycznie na czas brutto (a nie netto), a to z kolei pokazuję, że bardzo mądrze stanął gdzieś na samym początku. Nie ukrywam, że gdyby nie ta sytuacja na 14km to całkowicie bym olał sprawdzanie jego międzyczasów (oraz tego czy w ogóle pobiegł), ale tak nie byłem w stanie sobie odmówić, a tym bardziej tego opisać. Nie znam gościa osobiście, ale wiem, że nie chciałbym aby był moim pacemakerem. Ciekawe czy ktoś z Was z nim biegł?

Po przekroczeniu mety poczekałem na Tomka, który idealnie spełnił założenia taktyczne, szybki łyk piwa bezalkoholowego, prysznic w hotelu i pyszna pizza i Bosman w Tratorii Toscana 😉

W drodze na pociąg do Warszawy poznaliśmy Wojtka, który także biegł połówkę 😉 oczywiście od razu zaczęły się biegowe rozmowy, wymiana doświadczeń, wspomnienia z innych biegów itd 😉

Podsumowując - wypad do Szczecina uważam za bardzo udany, sporo nowych znajomości 😉 niewykluczone, że za rok wrócę,może tym razem ja będę pacemakerem 😉

Aneta, Marcin, Adrianna - miło było Was w końcu poznać i zamienić kilka zdań 😉 człowiem musiał przejechać 500km, aby spotkać przypadkiem osoby mieszkające w Warszawie 😉

Magda - jeszcze raz napiszę, macie w Szczecinie bardzo ładne dziewczyny 😉

Tomek - kolejny udany wypad, za tydzień replay 😉

Aniu - szkoda, że z nami nie pojechałaś

Joasia, Wojtek - dzięki za towarzystwo 😉

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz