ALE - 20% - kod: biegambotakwyszło

niedziela, 23 sierpnia 2015

5 Półmaraton PWZ im. Janusza Kusocińskiego

Dzisiejszy start w Półmaratonie PWZ im. Janusza Kusocińskiego mogę podzielić na dwa, a nawet trzy etapy :)

ale od początku :) pobudka po 4, już nie było szans na dalsze spanie, więc odpaliłem Mistrzostwa Świata w Pekinie :) później śniadanie - bułka z miodem :) jakoś o 7:30 wyruszyłem do Błonia wiedząc, że muszę jeszcze odebrać pakiet i żeby nie robić wszystkiego na ostatnią chwilę :) zaraz po 8 byłem na miejscu, szybko załatwiłem co miałem do załatwienia i czekałem na start. W międzyczasie spotkałem sporo biegowych znajomych, krótkie rozmowy i czas szybko zleciał.

Godzina 10 i startujemy :) miało być bardzo spokojnie, ale wyszło inaczej :) pierwsze 11km pobiegłem bardzo fajnie, szybciej niż zakładałem (średnia 5:16/km - w obecnej formie, a raczej jej braku to jest dla mnie początek drugiego zakresu) i od połówki zwolniłem.

Druga część to odcinek od 12 do 18 km - specjalnie zwolniłem, chciałem bieg średnio 5:40/km, a wyszło 5:35.

I na koniec odcinek od 18km do mety - tutaj zqczęło się całe nieszczęście - wyszło odwodnienie, pierwsze skurcze  - ale to wszystko było do zniesienia, gorsze było to, że nagle żołądek dał znaćo sobie i co chwilę zbierało mi się na wymioty, odbijało mi się co jakieś kilkadziesiąt metrów, kilka razy przechodziłem do marszu, aby go uspokoić. Puścił dopiero jakieś 200-300m przed metą, ale już nie ryzykowałem mocnym finishem. Wbiegłem na metę z czasem 1h:59m:07s - do życiówki ponad kwadrans, ale nad tym popracujemy innym razem, na razie muszę wybiegać swoje i wrócić do kilometrażu na poziomie ponad 250km miesięcznie.

Pogoda była piękna, ale nie do biegania, przynajmniej dla mnie, nie lubię takiego słońca, zdecydowanie dla mnie mogłoby padać :) sporo wiatru, który wiał od przodu - więc trochę siły zrobionej :) a profil trasy z zegarka pokazuje, że było cały czas pod górkę, lekko ale pod górkę :)

Jeżeli chodzi o organizację to nie ma się do czego przyczepić, 3 punkty z wodą (a może 4 - nie ogarnąłem), kurtyny wodne, które "ratowały życie", super kibice - super impreza, polecam, sam pewnie za rok tam wrócę :)

teraz czas na regenerację, kompresy już na nogach, wcześniej było rolowanie i oczywiście uzupełnianie kalorii i płynów :)

Miłego dnia :)

1 komentarz:

  1. Świetny wpis. Gratuluję wytrzymałości. Powodzenia w następnych biegach :)

    OdpowiedzUsuń