Kupowanie prezentów dla biegaczy to zadanie trudniejsze, niż się wydaje.
Z jednej strony wydają się łatwi: „biegaczowi zawsze coś się przyda”.
Z drugiej strony — większość z nich ma swoje ulubione marki, modele, przyzwyczajenia i… dziwne rytuały, o których nie wiedzą nawet najbliżsi.
A źle dobrany prezent? Może skończyć się albo wiecznym życiem w szufladzie, albo wymuszoną uprzejmą miną podczas rozpakowywania, albo — co gorsza — kontuzją, jeśli to sprzęt, który nie nadaje się do biegania.
Dlatego powstał ten wpis: by uratować Cię przed popełnieniem prezentowej biegowej zbrodni.
Poniżej poznasz 10 rzeczy, których absolutnie NIE kupować biegaczowi, nawet jeśli wydaje Ci się, że to świetny pomysł.
1. Buty do biegania „na własną rękę” (bez konsultacji)
To prezent z kategorii: „Fantastyczny pomysł!”
A w praktyce: „Dlaczego on nigdy ich nie założył?”.
Dlaczego to zły pomysł:
-
Każdy biegacz ma inny typ stopy (neutralna, supinująca, pronująca).
-
Każdy biegnie inaczej — a buty muszą być dopasowane do techniki biegu.
-
Rozmiar jest często większy o 0,5–1 numer niż zwykłe obuwie.
-
Model musi pasować do nawierzchni, tempa, wagi zawodnika, dystansu…
To tak, jakby kupić okularnikowi okulary „na oko”.
Nie rób tego.
Wyjątek:
Jeśli wiesz dokładnie, jaki model, w jakim rozmiarze i z której edycji dana osoba chce — ale to już próbuje kupić się raczej konkretny model, nie „buty biegowe”.
2. Tanie słuchawki z marketu
„O, ładne, sportowe, kolorowe – będą idealne do biegania!”.
Niestety: nie będą.
Dlaczego to porażka:
-
tanie słuchawki w ogóle nie trzymają się ucha,
-
wypadają w trakcie biegu,
-
mają słabe baterie,
-
często nie są wodoodporne (pot je niszczy w 2–3 treningi),
-
dźwięk jest tragiczny,
-
a połączenie Bluetooth potrafi rwać co 10 sekund.
Biegacz po dwóch próbach wróci do swoich sprawdzonych słuchawek, a te trafią do „szuflady smutku”.
3. Bluza lub koszulka z bawełny
Dla biegacza to jak wręczyć narciarzowi szalik z papieru.
Bawełna wchłania pot jak gąbka, zatrzymuje wilgoć, robi się ciężka, obciera i chłodzi, szczególnie zimą.
Biegacz przebiegnie w tym raz i pomyśli: „Chyba chcą mnie zabić”.
Dla biegacza zawsze: materiały techniczne.
4. Sprzęt „fitnessowy”, ale nie biegowy
To bardzo częsty błąd: ktoś kupuje biegaczowi:
-
hantelki,
-
gumy do fitnessu,
-
skakankę,
-
mały stepper,
-
pas neoprenowy „spalający tłuszcz”,
-
wałek do brzucha.
Przydatne? Owszem, ale nie biegaczowi.
Biegacz zwykle ma swój rytm treningowy i sprzęt fitnessowy użyje co najwyżej jako podstawki pod doniczkę.
Wyjątek:
Roller lub piłka do masażu — to akurat prezent idealny.
Cała reszta: w 95% przypadków ląduje w szafie.
5. Perfumy sportowe „dla biegaczy”
Tak, istnieje coś takiego… i nigdy nie powinno istnieć.
Są to najczęściej perfumy o nazwach typu:
-
„Run Energy Boost”,
-
„Sport Active Power”,
-
„Runner’s Spirit”.
Brzmi jak dezodorant z lat 90.?
Bo tak właśnie pachnie.
Biegacze wolą… no cóż… biegać, a nie pachnieć jak reklama telewizyjna z 1997 roku.
6. Opaska uciskowa „regeneracyjna” bez rozmiaru i konsultacji
Opaski kompresyjne, skarpety kompresyjne, łydki kompresyjne — to sprzęt medyczno-sportowy.
Trzeba dobrać:
-
rozmiar,
-
stopień kompresji,
-
obwód łydki,
-
przeznaczenie (trening / regeneracja / podróż),
-
preferencje biegacza.
Jeśli kupisz „na oko”, biegacz:
-
nie założy,
-
będzie miał za ciasne,
-
albo za luźne,
-
albo w ogóle będą utrudniać krążenie.
Nie warto ryzykować.
7. „Motywacyjne gadżety” z losowych sklepów
Popularne prezenty typu:
-
kubek: „Urodzony biegać”
-
koszulka: „Biegam, więc jestem”
-
brelok: „42.195 km — mój świat” (a biegacz w życiu nie biegł maratonu)
To prezent, który często mija się z osobą obdarowaną.
Biegacz, który biega 5 km raz w tygodniu, nie chce akcesoriów maratońskich.
A ten, który robi ultra, nie zachwyci się hasłem „Biegnę po swoje marzenia”.
Motywacyjne gadżety są fajne, ale muszą być dopasowane.
8. Zestawy suplementów „na prezent”
Witaminowy zestaw sportowy, kreatyna z marketu, BCAA, spalacze tłuszczu — to coś, czego biegacz:
-
nie potrzebuje,
-
nie użyje,
-
nie skonsultował z lekarzem,
-
a często nawet nie powinien używać.
To tak, jakby komuś kupić prezent... z apteki, i to jeszcze niezupełnie trafiony.
Biegacze zazwyczaj mają swoje przyzwyczajenia żywieniowe i nie warto w to ingerować.
9. Zegarek „sportowy”, który sportowy jest tylko z nazwy
Rynek jest pełen tanich zegarków udających sportowe:
-
„smartband sportowy za 39 zł”,
-
„multisport watch PRO”,
-
„running watch 2025”.
Brzmi poważnie, wygląda kolorowo, a w praktyce:
-
GPS działa „jak chce”,
-
tętno liczy jak w totolotku,
-
bateria działa 3 dni,
-
pomiary są przypadkowe.
Biegacze wiedzą, że zegarek to narzędzie, nie ozdoba.
Jeśli nie stać Cię na prawdziwy zegarek GPS — lepiej nie kupować żadnego, niż kupić złą podróbkę.
10. Sprzęt, którego „może kiedyś użyje”
To pułapka myśleniowa typu: „Nie ma, więc kupię, bo może się przyda”.
Przeważnie nie przyda się nigdy.
Przykłady:
-
pas na bidony (biegacz robi tylko 5–7 km),
-
kije do biegów górskich (biegacz mieszka w centrum Warszawy),
-
namiot, bo „może pobiegnie ultra w górach”,
-
kamizelka biegowa dla kogoś, kto nie biega >10 km,
-
bandaże i apteczki survivalowe (chyba że biegnie ekstremalne rajdy).
Zasada jest prosta:
Jeśli biegacz tego nie potrzebował przez cały rok, to najpewniej nie potrzebuje tego wcale.
BONUS: 3 rzeczy, które WYDAJĄ SIĘ złym prezentem, ale mogą być świetne (jeśli zrobisz je dobrze)
Bo są wyjątki!
✔ 1. Odzież biegowa – ale dopasowana do pory roku
Koszulki, buffy, skarpety — jeśli wybierzesz dobrą jakość i neutralny styl, to świetny prezent.
✔ 2. Roller – zawsze się przyda
Jeden z nielicznych „fitnessowych” sprzętów, który biegacz wykorzysta zawsze.
✔ 3. Karta podarunkowa
Najbezpieczniejszy prezent na świecie.
Pozwala biegaczowi wybrać to, czego naprawdę potrzebuje.
Podsumowanie
Kupowanie prezentów dla biegacza to zadanie wymagające nieco sprytu.
Nie dlatego, że biegacze są wybredni — ale dlatego, że bieganie jest bardzo indywidualnym sportem, a większość sprzętu musi być dopasowana do:
-
techniki,
-
stylu,
-
potrzeb,
-
dystansu,
-
warunków,
-
osobistych preferencji.
Dlatego lepiej unikać prezentów:
-
przypadkowych,
-
tanich podróbek,
-
„sportowych” tylko z nazwy,
-
niedopasowanych do poziomu biegacza,
-
medycznych i kompresyjnych (bez rozmiaru),
-
wymagających indywidualnego doboru.
A najlepsze prezenty?
To takie, które są albo praktyczne, albo personalizowane, albo nieoczywiste, ale naprawdę przydatne.
Komentarze
Prześlij komentarz